Wymyslelismy sobie ze Paryz najlepiej bedzie zwiedzac w oparciu o parking w Euro Disneyland. Przy parkingu jest stacja szybkiej kolejki ktora mozna dojechac do samego centrum Paryza. Panietam z poprzedniego pobytu ze mielismy straszne klopoty z parkingiem. teraz autko stoi na strzezonym parkingu a my jedziemy na luzie do Paryza. W pociagu popijany z piersoiwek calvados ktory kupilismy w sklepie przy campingu. Dojezdzamy do stacji St, Michelle obok katedry Notre Damme. Wychodzimy a tu leje jak cholera. Adam z Roma chca isc do Luwru a ja do muzeum D'Orsey. W Luwrze juz bylem a tam nie. Rozdzielamy sie i umawiamy pod katedra za 4 godziny. Ania idzie z dziecmi na zakupy a ja gonie do muzeum. Gdy dochodze jestem tak mokry ze moge sie wyzymac. Wchodze do jakiejs knajpki i w kiblu wyzymam koszulke. Dochodze do muzeiúm i trafia mnie szlag. Muzeum w poniedzialki jest zamkniete. Deszcz troche odpuszcza wiec laze po bulwarach u ogladam starocie jakie maja tam do sprzedazy. Jest duzo tego co mnie interesuje ale niestety moje zasoby finansowe nie pozwalaja na zakupy. Zaczyna znowu padac wiec wchodze do kolejnej knajpki gdzie przeczekuje przy piwie. Pozniej ide do katedry i spotykam Anie i dzieci . Wchodzimy do srodka i zwiedzamy chociaz jest tu strasznie ciemno. Przychodza Adam z Roma i jedziemy do Wersalu. Palac nie robi na nas wrazenia bo pomieszczenia ktore sa udostepnione do zwiedzania sa jakby wymiecione z mebli. Zwiedzamy piekny park i jemy w poblizu obiad. Warcamy do Paryza kolejka . Idziemy jeszcze na Luk Triumfalny i przez Pola Elizejskie wracamy do stacji St.Michelle. Po drodze ogladamy slynny kabaret Lido. Wracamy na camping w nadziei ze jutro bedzie ladniejsza pogoda.