Opuszczamy doline Loary i jedziemy w strone morza na odpoczynek. Mijamy Bordeaux i dojezdzamy w poblize Biscarose. Odnajdujemy piekny camping i dziwimy sie ze cena jest tak niska. Rozbijamy namiot a ja dmucham ponton. Widze ze przechodzacy ludzie usmiechaja sie znaczaco na widok mnie dmuchajacego ponton. Niektorzy cos gadaja ale nie wiem o co im chodzi. Idziemy ogladac camping i zostajemy zaproszeni na powitalnego drinka. No, tego sie nie spodziewalem. Idziemy w strome morza i tu opada mi kopara. Camping jest polozony na bardzo wysokiej skarpie i do morza mozna zejsc po metalowych pretach przytwierdzonych do zbocza. Wysokosc prawie 50 metrow. Teraz zaczynam rozumiec dlaczego tak sie usmiechali jak pompowalem ponton. Nad nami widze lotniarzy . Okazuje sie ze camping jest rajem dla lotniarzy ktorzy maja tu platforme z ktorej startuja do lotow. Wieczorem idziemy do swietlicy i ogladamy mecz Francja -Polska. Po strzelonym golu przez Polakow skaczemy do gory wywolujac niezadowolenie zabojadow. Jeden obok nas gratuluje . Widac to parwdziwy kibic czego nie mozna powiedziec o innych ktorzy wyraznie nam ublizaja. Pozniej francuzi strzekaja bramke i zaczyna sie pieklo. Zabojady pokazuja nam na migi co z nami zrobia. Po meczu mowie do Adama zebysmy troche zostali o odczekali az najbardziej agresywni wyjda. Podchodza do nas dwaj holendrzy i proponuja ze pomoga nam jak zostaniemy zaatakowani przez zabojadow. Dolaczaja sie do nas dwaj anglicy i razem idziemy do namiotu. Zabojady widzac ze jest nas wiecej wymiekaja i daja sobie spokoj. Nasi nowi koledzy maja wyraznie ochote dac zabojadom po buzi. Zapraszamy ich do nas na drinka i po mile spedzonym wieczorze idziemy spac . Ja spie w pontonie bo przeciez nie dmuchalem go na darmo.