Do Andorry droga wiedzie przez gory. Jest bardzo duzo zakretow i Romie robi sie niedobrze. Za bardzo nie ma gdzie stanac . Na drodze co jakis czas mijamy krowy albo owce. Trzeba bardzo uwazac. Granica niemal niezauwazalna. Mijamy kilka malych miasteczek i dojezdzamy do stolicy. Znajdujemy hotel i idziemy na miasto. Podobno tutaj mozna tanio kupic elektronike. Zwiedzamy jakis kisciol bo wszystko inne jest juz zamkniete. Spacerujemy po miescie podziwiajac piekna zabudowe. Na malym ryneczku siadamy w knajpce i raczymy sie dobrym winkiem . Dzieci dostaja lody. Miasteczko nawet w nocy zyje co sie nam bardzo podoba. Knajpki otwarte a ceny o wiele nizsze jak we Francji . Roma i Adam postanawiaja ze jutro wracaja juz do Austrii. Nie chca sie spieszyc a plazowania maja juz dosyc. Idziemy spac . Okna z naszego hotelu wychodza na rzeke. Woda troche halasuje ale to nam nie przeszkadza.