Rano wstajemy z postanowieniem ze pojedziemy do Pisy. Jedziemy droga ktora jest rownolegla do autostrady. Nie chcemy placic za autostrade a przy okazji zrobic zakupy. Przy drodze istny szpaler panienek oferujacych uslugi seksualne. Do wyboru i koloru. Dojezdzamy do Pisy i kierujac sie znakami dojezdzamy w okolice bazyliki i krzywej wiezy. Przechodzimy przez brame. Teren jest otoczony murem . Wzdluz muru kupcy rozstawili swoje stragany z badziewiem wszelkiego rodzaju. Zwiedzamy bazylike z pieknymi freskami i podchodzimy do wiezy. Wieza jest opasana stalowymi obreczami. Wstep zavroniony. Spedzamy tam troche szasu i jedziemy do miasta. Przejezdzamy przez stary most i podziwiamy kamieniczki ktore niejedno widzialy. Robimy drobne zakupy i wracamy na camping. Przebieramy sie i jedziemy na plaze. Jest bardzo goraco i nie chce sie wychodzic z wody. Wieczorem dzieci z Ania zabawiaja sie przed namiotem a ja ide na piwko. Wypijam jedno i biore jeszcze trzy na wynos. Na campingu za prasznic trzeba placic. Nie jest to drogie bo kosztuje raptem 200 lirow ale sa problemy z monetami 200 lirowymi. W sklepiku nie chca rozmieniac i dopiero w knajpce udaje mi sie dostac dwie po wczesniejszym wypiciu piwa. Dzieci myja sie razem i ja z Ania razem. Rano postanawiamy zaopatrzyc sie w drobne.