Ranon wstajemy i statek juz stoi przy nabrzezu. Zjadamy sniadanie i wychodzimy ze statku. Podjezdzaja bryczki i zabieraja nas do swiatyni. Dojezdzamy i ostatnie metry musimy przejsc przez supaler handlarzy ktorzy< byli bardzo nachalni. jeden zalozyl mi kawal szmaty na glowie i przewiazal ja paskiem innej szmaty robiac mi arabskie nakrycie glowy. Chce mu to oddac ale ucieka i mowi ze oddam mu jak bede wracal. teren swiatynny jest uporzadkowany i wyglada troche koczowato. Na okolicznych gorkach widze stanowiska karabinow maszynowych policjantow chroniacych teren. Zwiedzamy calosc dosyc szybko. Tu nie jest tak ciekawie jak w Kom Ombo. Wracamy na statek uciekajac od natretnych handlarzy. Statek rusza i dostajemy wiadomosc ze w Esnie bedziemy musieli zejsc ze statku bo inaczej nie wyrobimy sie na samolot. No super ! Przez czyjes madre planowanie zostaniemy pozbawieni ogladania Doliny Krolow i Kolosow Memnona. Humor mi sie zepsul zdecydowanie. Doplywamy do Esny i naprawde czeka na nas busik ktorym mamy jechac do Hurghady.