Rano wstajemy lekko zmeczeni bo mielismy rozrywkowy wieczor z sasiadami. Nasz pan z baru imieniem Manolis serwowal nam trunki co chwile wiec rano byl maly bol glowy. Wsiadamy do autobusu i jedziemy do miasta Rodos. Po kilkunastu minutach jazdy jestesmy juz na miejscu. Wchodzimy przez brame obok wielkich murow do miasta twierdzy. Sama zabudowa robi ogromne wrazenie. Wszedzie stare domy pamietajace czasy sultanow tureckich . Chodzimy waskimi uliczkami. Wszedzie duzo turystow . Momentami jest ich za duzo. Malarze maluja portrety na zamowienie i wszedzie kupe sklepikow z pamiatkami. Upal niemilosierny ale nam to nie przeszkadza. po drodze wstepujemy do barkow z piwem zeby wyrownac cisnienie po wczorajszym wieczorze. Pozniej sie rozdzielamy i umawiamy o okreslonej godzinie. Ide z Ania do muzeum miejskiego . Jest tam ciekawa ekspozycja ale troche zbyt uboga jak na tak stare miasto. Pozniej wychodzimy poza mury i obserwujemy wielkie statki pasazerskie stojace w porcie . Jest nawet jeden wspomagany napedem zaglowym. Obiecujemy sobie ze kiedys tez poplyniemy statkiem pasazerskim. Wracamy do miasta i spacerujemy uliczkami . Kupuje zonie lancuszek i kolczyki z bialego zlota bo placze ze nie ma co na siebie wlozyc. Rujnuje swoj budzet od pierwszego dnia ale to chyba jej taktyka zebym zbytnio nie szalal. Siadamy jeszcze w knajpce przy piwie i czekany na Zbyszka i Ale. Spotykamy sie i wracamy do hotelu autobusem. Po powrocie idziemy na obiad i nadal mamy wrazenie ze naprawde jest tu pusto. Po obiedzie idziemy na plaze. Plaze kamienista ale po przejsciu do wody dalej jest juz piasek. Woda wspaniala. Kapiemy sie a po chwili przychodzi jakis dzidek i chce kase za lezak. Mowimy mu ze my z hotelu a on ze to olewa i chce kase. Zbieramy nasze ciuchy i olawamy naciagacza. Facet nie potrafil sie okazac kim jest i jakim prawem zbiera kase wiec go pogonilem. Odgrazal sie ze sprowadzi policje na co ja ze chetnie zaczekam i dowiem sie kim on jest. Policji nie bylo ale niesmak zostal. Wieczorem gralismy w "rumukub" i popijalismy a na dobranoc Manolis dal nam po kuflu od piawa jakiegos ichniego weinbranda. Prosil tylko zebysmy zabrali to do pokoju wchodzac schodami od basenu a nie recepcji. Tak tez zrobilismy i mielismy jeszcze dlugi wieczor balkonowy po czym ja na tym balkonie zostalem do rana bo stwierdzilem ze tu jest chlodniej.