Po odstaniu swojego na granicy wjechalismy do ZSRR. Do Lwowa droga byla pelna dziur ale dalo sie jechac. Dojechalismy do miasta i zaczelismy sie ogladac za noclegiem. Znalem to miasto z poprzednich wyjazdow wiec wiedzialem gdzie jechac . Okazalo sie ze czasy sie zmienily i teraz jest trudno ze wszystkim. Przez przypadek poznajemy Polke mieszkajaca we Lowie na stale. Zaproponowala ze moze nas przenocowac za niewielka oplata. Po rozmowie okazalo sie ze jest zainteresowana naszym badziewiem. Dajemy jej to bez nadziei ze cos kupi . Zostajemy z jej babcia a ona wychodzi z naszym towarem. po godzinie wraca i wrecza nam kupe kasy. Okazalo sie ze te blyskotki to byl strzal w dziesiatke. Zadowoleni idziemy co Cumu czyli domu towarowego. Kupujemy aparaty Zorka i 3 wiertarki. Wieczorem opowiadamy o Polsce ktora i tak jawi sie im jako kraj zachodni i bogaty. Spedzamy naprawde mile chwile z tymi ludzmi. Wymieniamy sie adresami i idziemy spac.