Wstajemy dosyc pozno. Obudzily nas chalasy. Na campingu byl istny bazar. Ludzie poustawiali stoly na ktorych poukladali towar do sprzedania. Troche zalowalismy ze tyle sprzedalismy w Jugoslawii bo drachmy byly wymienialne a dinary nie. Kupujacych cala masa. Interes szedl jak burza. Wystawiamy swoja posciel i za 5 min. nie mamy czym handlowac. Jedna greczynka zauwazyla moja walizke ktora kupilem przed wyjazdem. byla to czeska podroba skory. Walizka byla ladna ale nie zadne cudo. Kobiecina sie napalila jak diabli. Mowie ze to nie do sprzedania a ona ze chce kupic i koniec. Jak wyjela 100 $ peklem. Walizka kosztowala mnie w Polsce niecale 10 $. Obliczylem ze poupychamy czesc ciuchow do drugiej walizki a reszte poukladamy na tylnym siedzeniu. Po chwili podchodzi do nas jakas pani i pyta ze lzami w oczach czy nie mamy krysztalu bo jej sie stlukl a celnik wpisal jej do paszportu. Ma kobieta problem.
Zadowoleni z tak fajnie zaczetego dnia idziemy na plaze. Piasek jest tak goracy ze do wody dobiegamy jak po rozgrzamych weglach. Woda jest tak ciepla ze czujemy sie jak w wannie. Dziwie sie dlaczego niektorzy ludzie wchodza do wody w tenisowkach ale za chwile juz wiem dlaczego jak nadziewam sie na kolczatke. Ania musi mi wyciagac kolce penseta a ja klne jak szewc. Dla poprawienia humoru kupuje piwko i baniaczek wina. W sklepiku jest przerwa od 12 do 17. Wowczas wszystko zamiera. Ja mialem szczescie ze przyszedlem tuz przed przerwa. Po drodze mijamy pana ktory pod kranem myje malze. Otwiera je i zjada a ja omal nie puszczam pawia. Obok nas rozbili namiot przemili Grecy. Rozmawiamy troche po angielsku a tak naprawde na migi. Oni tez nie maja luksusu bo sa z dwiema corkami Mitsubischi Coltem. Ich auto jest tylko troche wieksze od naszego. Facet dziwi sie jak ja moglem taka lupina dojechac do Grecji a ja sie dziwie razem z nim. Zacheca nas do zwiedzenia Thesaloniki. Mowi ze jutro tam jedzie a ja ze chetnie pojade za nimi. Wieczorem uczy mnie pic Ouzo a ja w rewanzu czestuje go polska wodeczka ktora mu bardzo smakuje. Wieczorem idziemy jeszcze do morza kapac sie ale tym razem juz w tenisowkach.