Po sniadaniu Ania idzie na swoja gimnastyke a ja na inhalacje. Nastepnie znowu grota solna i w droge. Jedziemy do Polanicy Zdroj. Miasto jest ladne . Bylem tu kiedys jako dziecko z moja mama ale juz niczego nie pamietam. Chodzimy troche po miescie po czym jedziemy do Szczytnej. jest tam zamek w ktorym od niepamietnych czasow jest zaklad opiekunczy da osob chorych psychicznie. Teraz podobno kosciol upomina sie o ten obiekt chociaz to nigdy do kosciola nie nalezalo,a przynajmniej nie do kosciola rzymsko.katolickiego. Pazernosc kleru jest ogromna i pewien jestem ze zamek dostana. Tylko co zrobia z chorymi dla ktorych ten zamek jest domem juz od wielu lat ? Kosciol w swojej wielkiej milosci do blizniego olewa takie problemy. Szkody mi tych ludzi ktorzy sa bardzo spokojni i ciekawi zwiedzajacych ktorych wpuszcza sie przez brame w celu obejzenia zabytkowej kaplicy. Widok z gory jest cudny ale mysl o tych biednych ludziach ktorych chca pozbawic domu psuje troche wrazenia turystyczne. Jedziemy nastepnie do Wambierzyc Slaskich gdzie jest znana bazylika do ktorej zjezdzaja wierni z calej Polski. Wchodzimy do srodka i dziwie sie ze wszystko jest tam takie jakby brudne. Widac ze gospadarza tam nie ma. Siedzimy chwile w koscielu i ogladamy wnetrze. Poza nami jest tylko kilka osob. Chcemy isc jeszcze do drugiego budyneczku gdzie jest jedna z najbardziej znanych w Polsce szopek ale okazuje sie ze jest zamkniete. Ktos z innych turystow pyta o mozliwosc zwiedzenia szopki ale spotyka sie z calkowitym brakiem zainteresowania ze strony gospodarzy bazyliki. Wychodzimy troche zniesmaczeni i postanawiamy jechac do prywatnego skansenu ktory polecili nam turysci z Niemiec. Oznakowania jako takiego nie ma . Jedziemy jednak bo znamy droge. Trzeba skrecic za bazylika w prawo wjezdzajac w droge ktora jest po lewej stronie bazyliki. Pozniej trzeba jechac ok. 2 km. prosto przez male wioski. Prawie na koncu tej drogi widac juz skansen. Czego tam nie ma ! Facet w kilku budynkach ktore kiedys robily za budynki gospodarcze zebral wszystko co tylko mozliwe. Byly tam maszyny rolnicze jakie sie widuje tylko w muzeach ,stare pralki,radia,magnetofony,ubiory,mundury,sprzety kuchenne,meble,sloiki z peklowanym miesem jakie poukrywali uciekajacy Niemcy,sloiki z pieniedzmi ,szklo,porcelana,tarcze szkolne i nawet stawik z pieknymi rybami. Wszystko to kosztuje 5 zl. i warto je wydac. Na terenie skansenu jest tez knajpka gdzie mozna zamowic pyszne placki ziemniaczane i wypic piwko. Podoba mi sie tu i podoba mi sie ze ktos majacy troche inicjatywy potrafil zrobic cos tak ciekawego. Gdy wyjezdzamy widzimy jadace tu dwa autobusy z turystami. To sie nazywa biznes !