Rano przyjezdza po nas Konrad. Pakujemy sie i jedziemy do nich zabierajac po drodze auto z parkingu. Zegnamy sie z Bozena i Konradem i w droge. Robert byl juz w pracy wiec z nim zegnamy sie telefonicznie. Droga do Poznania to koszmar. Ruch ogromny a droga beznadziejna. To wlasnie tu jest potrzebna autostrada a nie gdzies pod ukrainska granica chociaz tam pewnie tez. Przejazd do Poznania zabiera nam 3.5 godziny. Tyle czasu zabiara mi przejazd z Wiednia do Cieszyna a to troche dalej. Zajezdzamy do Pawla i Krysi,naszych przyjaciol z ktorymi zwiedzamy swiat. Pawel pokazuje mi miejsce gdzie bedzie stalo auto i pokoje w ktorych bedziemy spac. Dostajemy dwa pokoje bo mam dosyc spania z Ania zamykajaca mi okno co chwile. Wreszcie moge sie wyspac i nie spocic. Wieczorem jedziemy na rynek poznanski ktory mimo ze nie jest tak impomujacy jak wroclawski tez robi wrazenie. Jest cala masa knajpek gdzie mozna sie posilic i wypic niekoniecznie lemoniade. Robimy spacer i wypijamy piwko podgrzewani przez sztuczne sloneczka. Wieczor konczymy u Pawlow w domu rujnujac ich zapasy alkoholu. Piekny dzien ale zmeczeni padamy jak kawki.