Rano juz sie wyczuwa ze jest jakos odswietnie. We wsi maja byc dozynki gminne. Idziemy po sniadaniu na boisko gminne gdzie ma sie odbyc cala impreza. Kazda wies ustawila swoja budke w ktorej prezentowala swoje wyroby . W gminie jest 27 wsi wiec bylo tego sporo. Impreza zaczela sie od czesci oficjalnej na ktorej oficjele wreczyli sobie nawzajem medale i nagrody za to ze niczego nie zchrzanili. Po czesci oficjalnej zaczela sie czesc artystyczna i otwarto barki. Tomek z cierpieniem na twarzy uznal ze na nich czas. Proponowalem zeby zostali do jutra ale okazalo sie ze nie moga ze wzgledu na prace. Odprowadzilismy ich do domu i po spakowaniu sie odjechali. My oczywiscie wrocilismy tam. Uznalem ze szwagrem ze degustacje wyrobow regionalnych bedziemy robili planowo idac od budki do budki od lewej do prawej. Przy budce prezentujacej nasza wies poznaje miejscowa dziedziczke pania Anite. We wsi stoi piekny dworek wybudowany jeszcze przez jej dziadkow albo pradziadkow. Po odwiedzeniu kilkunastu budek zona stwierdza ze czas zebym zrobil przerwe. To dziwne ale bez trudu daje sie namowic na odprowadzenie do domu. W pewnym momencie budze sie i stwierdzam ze mnie ktos w domu zamknal. Smigam przez okno i po chwili jestem znowu na imprezie. Ok. 2 w nocy znajomy odwozi mnie do domu. Ta imprezke bede dlugo pamietal.