Po ok. godzinie lotu ladujemy na Malediwach. Okazalo sie ze samolot mial w planie ladowanie w Male w celu dotankowania i wymiany zalogi. Niektorzy zostali w samolocie a ci co chcieli mogli wyjsc na teran terminala. Na terminalu kupujemy pamiatki. Ania kupuje piekny wisiorek z jakiegos pieknego kamienia a ja monety . Lotnisko w Male wybudowane jest na terenie wydartym morzu. Smiesznie troche to wyglada bo wydaje sie jakby woda byla tylko kilka centymetrow ponizej linii brzegowej. W oddali widac miasto. Pierwsze wrazenie nieciekawe chociaz z samolotu mijane atole wygladaly super. Ceny na lotnisku niewysokie ale alkohol drogi bo to przeciez kraj moslemski. Na lotnisku brak rekawow do wsiadania do samolotu i wszyscy musza dawac z buta do autobusu. Ruch spory chociaz niewiele samolotow widac na plycie. Po wezwaniu przez glosniki dworcowe wracamy do samolotu i lecimy w strone domu.