Geoblog.pl    geminus    Podróże    Z Archiwum. Wlochy,San Marino Watykan. Rok 1993    Rzym - u braciszkow
Zwiń mapę
1993
24
lip

Rzym - u braciszkow

 
Włochy
Włochy, Roma
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 757 km
 
Skoro swit wstajemy i pakujemy nasze bagaze. Dzieci niezadowolone bo jeszcze by pospaly. Oplacamy nasz pobyt i rozstajemy sie z bardzo milym hotelem.
Jade nieznana mi droga wyrasowana na mapie jako droga wazna. Wjezdzam w gory. Stan drogi zmienia sie jak w kalejdoskopie. Raz jest pyszny asfalt a za chwile szutrowka. Mysle ze kilka razy sie pomylilem. Zona robi za pilota wiec nic dziwnego. Po drodze mijamy cudowne miasteczka zawieszone na szczytach wzgorz. Widoki wspaniale. Widac tu biede porownywalna do biedy polskiej wsi. Malo mlodych ludzi. Wjezdzamy do jakiegos miasteczka gdzie widac tylko jakies stare kobiety skromnie ubrane podpierajace sie zwyklymi kijami. Patrza na nas jak na UFO. Robie przerwe przy jakiejs knakpce i zaraz moje corki staja sie obiektami zaintetesowania tych starych kobiet, Na wyscigi staraja sie im dogodzic podsuwajac cukierki i inne slodycze. Dzieci jakby wystarszone . Faktycznie facjatki co poniektorych pan odbiegaly wybitnie od wyobrazenia urody wloszek w naszym pojeciu. Udajac ze cieszymy sie z ich zainteresowania placimy rachunek i w nogi. Co ciekawe rachunek za pyszny obiad dla nas wszystkich to ulamek tego co placilismy w Wenecji . Lody dla dzieci byly gratis. Miasteczko bylo tak piekne ze juz kombinowalem jakby tam zostac na noc ale termin przyjazdu do Rzymu zobowiazywal. Poznym popolúdniem wjechalismy na obwodnice Rzymu. Ruch sakramencki. Zero poblazania dla obcego. Z lewa i prawa klaksony . Mimo ze autem jezdze juz od 1978 roku mialem lekuchnego pietra. Na szczescie udalo nam sie zjechac Uscita 1 i po kilku minutach dojechac do konwentu Barmherzigebruder. Na bramie jak w wiezieniu. Cerber najpierw sprawdza nasze kwity a pozniej gdzies dzwoni. Po jakims czasie otwiera brame i kaze zaparkowac na parkingu wewnetrznym. Wychodzi do nas jakis zakonnik i zagaja po wlosku. Ja do niego ze nie panimaju i nicht fersztejen a on na to OK chodzcie za mna. Budynek ma 3 pietra. Polozony jest przepieknie obok jakichs ruin term. Niestety nie dowiedzialem sie kto je budowal. Teran byl ogrodzony ale wylaczony ze zwiedzania. Pan mnich zaprowadzil nas najpierw do wielkiej sali gdzie byl TV i ogromna lodowka. Musze przyznac ze tak wielkiej jeszcze nie widzialem. Zapytal mnie czy mamochote na wino. Mowie ze czemu nie a zona lup mnie w kostke. Mnich wyjmuje wielki gasior bialego wina. Nalewa mi szklaneczke nie zapominajac o sobie . Widac ze to jego ulubione winko. Dla mnie za kwasne. Widzac ze sie migam proponuje piwo. To juz bylo to co chcialem. Mnich wyjal cala zgrzewke i powiedzial zebym sobie zabral do pokoju bo pozniej moge miec jeszcze pragnienie. Od razu go polubilem. Pozniej pokazal nam pokoje. Okazalo sie ze tam nie moge spac z zona. Dostalismy 4 pokoje a moj i zony byl przedzielony pokojami dzieci. Caly budynek wygladal jak wymarly. To byly wakacje i braciszkowie wyjechali do rodzin. Na kazdym pietrze byla pralka i deska do parsowania z zelazkiem. Alabama. Wszystko to czego potrzebujemy. Pan mnich na migi i w kilku innych jezykach powiedzial nam ze general zakonu chcialby nas poznac ale jutro. OK. czemu nie ? Idziemy spac ale gorac jest taki ze wracam do lodowki i biore zimna wode i jeszcze zgrzewke piwa.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
geminus
Marek Dylewski
zwiedził 39% świata (78 państw)
Zasoby: 477 wpisów477 258 komentarzy258 3057 zdjęć3057 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróżewięcej
30.03.2016 - 24.04.2016
 
 
02.02.2015 - 07.03.2015