Rano po sniadaniu podanym w wielkiej sali z TV pytam na migi fajnego mnicha jak mamy dojechac do Watykanu. Ten cos mi tlumaczy ze jest autobus ale moze byc problem z biletami . Za chwile przynosi nam bloczek biletow. Kochany bruder. Idziemy w podanym nam kierunku obserwujac jak wlosi robia z 2 pasow ruchu 4 . Troche nas to przeraza a ja postanawiam ze auto przez nasz pobyt w Rzymie pozostanie na parkingu u braciszkow. Dojezdzamy do Watykanu autobusem jaki wskazal nam braciszek. Watykan robi na nas wrazenie. Zaraz na wstepie zaczepia nas jakis Polak placzac ze go obrobili w pociagu i zebym ja dal mu 500 dolarow bo on nie ma co jesc i jak wrocic do Polski. Proponuje ze zaprosze go na obiad skoro glodny i tlumacze ze jak dam mu 500 $ to sam moge sie juz zwijac pod most. Facet sie obraza i wyzywa mnie od palantow i innych gorszych . Wchodzimy do Bazyliki . Miejsce magiczne. Bazylika przytlacza swoim ogromem . Stajemy na chwile przy rzezbie Piety Michala Aniola. Idziemy do miejsca gdzie podobno jest grob Sw. Piotra. Pozniej schodzimy do podziemi gdzie sa groby papieskie. Widzimy miejsce gdzie ma byc pochowany Nasz Papiez . W srodku sporo ludzi ale tlumow nie ma. Ludzie caluja drzwi na ktorych jest rzezba Sw. Pawla. Te drzwi otwierane sa raz na 25 lat. Od strony Bazyliki sa zamurowane a po otwarciu cegly sluza jako kamienie wegielne pod budowe nowych kosciolow. Idziemy do bramy gdzie sie wchodzi do Prefektury i mowimy Szwajcarom ze chcemy sie widziec z Claudio ktory robi w aptece za szefa. Powazny Szwajcar dzwoni gdzies i po chwili wydaje nam przepustke pokazujac kierunek w ktorym mamy isc. Idziemy do apteki i pytamy o Claudia. Facet mowi ze uno momento. Czekamy kilka minut i podchodzi do nas przemily braciszek ktory po przeczytaniu listu od Lukasza staje sie dla nas jak brat. Prosi zebysmy zaczekali na zewnatrz i po jakims czasie zabiera nas do jednego z budynkow. Tam podaja nam wspaniale napoje i przekaski jakich trucno szukac w lokalach poza murami. Umawiamy sie z nim na drugi dzien i ruszamy w miasto. Dzieci chca do hiszpanskich schodow a ja na Forum Romanum. Niestety zona trzyma z dziecmi i musze dymac przez miasto w 40° upale.
Przy schodach tlumy ludzi . Duzo mlodych siedzacych na schodach i sprawiajacych wrazenie jakby nie mieli nic do roboty. Pozniej idziemy pod Kolumne Trajana . Pozniej okazuje sie ze tam stoi kopia bo oryginal jest w muzeum. Docieramy tez do fontanny Di Trevi gdzie w strasznym scisku wrzucamy po monetce do wody. Ja upieram sie przy Forum Romanum ale zona i dzieci skutecznie wybijaja mi to z glowy. Nagle okazuje sie ze sa glodni. Wchodzimy do knajpy a tam przerwa na sjeste. Pozniej druga,trzecia,czwarta itd. Wszedzie przerwa. Pytam do ktorej i facet mowi mi ze do 19-tej. Bylo ok. 16 a dzieci uznaly ze nie sa zainteresowane jakimis przerwami. Na nieszczescie nie pomyslelismy ze w takim kraju ja Wlochy moze byc problem z jedzéniem. Nawet na moja prosbe zeby dali cos dzieciom te gnoje kazali nam spierniczac z knajpy. Od tego czasu nie lubie wlochow.
Wracamy do konwentu gdzie mieszkamy. Mamy widzenie z generalem zakonu ktory okazuje sie australijczykiem. Widzenie wygladalo tak jakbysmy mieli sie widziec z papiezem. Pan general poprosil moja starsza corke zeby mu przetlumaczyla artykul z prasy austryjackiej o jakims bracie ktory zginal z raz faszystow.
Wieczorem ide na TV /piwo/ . Dzieci padaja zmeczone . Zonka idzie spac z dziecmi wiec nie majac co robic ide i ja.